Zasiadka czerwiec 2015 – Do trzech razy sztuka (Dobro Klasztorne)

Udostępnij
Facebooktwitterpinterestlinkedin
 

DSC_0171

 

Pierwsza moja dłuższa zasiadka na jeziorze Dobro przypadła na połowę maja, wtedy zająłem stanowisko nr.12. Niestety po dwóch dobach nad wodą, miałem tylko dwa nieduże karpie pełnołuskie, z których i tak się cieszyłem ponieważ generalnie ryba nie żerowała. Miałem dzięki temu sporo czasu na odpoczynek więc dobre choć to. Pakując się do domu pocieszałem się myślą, że za dwa tygodnie tu wrócę i będę miał okazje powalczyć z tutejszymi karpiami oraz amurami i to podczas zawodów. Bowiem nadchodziły eliminacje do WCC 2015.

Czas szybko minął i znowu znalazłem się nad moją ulubioną wodą, tym razem z kolegą Adamem, startując we wcześniej wspomnianych zawodach. Zwarci i gotowi przystępujemy do losowania stanowiska – wyciągam nr. 20. Mina lekko uśmiechnięta, nie jest źle. Stanowisko średnie, ale po zmianie regulaminu, w tym roku każde stanowisko ma szanse wygrać, ponieważ liczą się tylko trzy największe ryby. Na dodatek są to zawody rzutowe.

Niestety pogoda zrobiła swoje, w nocy było bardzo zimno, a w dzień mimo słońca czuć było zimny wiatr. Łowione na całej wodzie tylko pojedyncze ryby, świadczyły o słabym żerowaniu. Nam udało się złapać dwa karpie, jednego większego, drugiego mniejszego, a liczył się przecież każdy kilogram. Szkoda więc nam było jednej ryby spiętej i paru brań tzw. ,, pustych”. Jednak w sumie zawody te można uznać za udane ponieważ, byli i tacy, którzy wogóle nie mieli kontaktu z rybami, a my zajęliśmy drugie miejsce w sektorze i czwarte w całych zawodach łowiąc owe dwie ryby.

Trzeci raz na rybach na tym akwenie pojawiam się w czerwcu wraz z moim wujem, który też wędkuje, ale nie miał nigdy okazji złowić większej ryby. Rezerwacje tego szczęśliwego a zarazem mojego ulubionego stanowiska zrobiłem dwa miesiące wcześniej, można powiedzieć w ciemno. Mowa o stanowisku nr 25. Na miejsce dotarliśmy późno bo ok. godz. 20 po nawałnicy, która przeszła nad jeziorem po tym jak pogoda się załamała. Podczas tego oberwania chmury padał grad wielkości dwuzłotówek. Szybkie rozłożenie obozowiska i przed godziną 22-gą zestawy lądują w wodzie, a my mogliśmy w poczuciu dobrze spełnionego obowiązku, usiąść przy drinku. Pierwsze branie mieliśmy po pierwszej w nocy i po krótkim holu mojego wuja, ładny amur ląduje w podbieraku. Myślę sobie –  nie jest źle.

 

20150614_072801

 

Nikt z nas nie przypuszczał wtedy, że nie tylko nie jest źle, ale że zapoczątkowaliśmy serię nieustannych brań. Pierwsza noc mija szybko i bezsennie, bo gdy tylko kładliśmy się spać, nasze sygnalizatory albo popiskiwały albo dawały o sobie znać długimi odjazdami ryb.  Po pierwszej dobie mieliśmy już na swoim koncie 15 ryb, w tym mojego karpia 20 kg, złowionego na zig riga z przynętą ananasową Montezuma.

 

20150613_123401

 

Mój wujek wyciąga po kilku mniejszych rybach, swoją życiówkę, którą niełatwo będzie pobić, bo był to karp 19.200, który połakomił się na pojedynczą kulkę tonącą Kaligulę czyli squida. Było to o tyle zaskakujące, że Dobro znane jest z tego, że ryby lubią tam „na słodko”.

 

20150614_112110

 

received_900413886691645

 

 

 

 

 

 

 

 

Jak widać od każdej reguły są wyjątki. Po tym holu zacząłem kombinować łowienie w toni i z dna na naprawdę mającą kopa przynętę pop up – Dracula (orzech tygrysi z czosnkiem), którego różne kombinacje także z Kaligulą przyniosły parę ładnych „nastek” tylko w jeden dzień.

 

20150614_12503320150614_070614

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

20150614_142248

 

Podsumowując – dwie doby złowiliśmy 25 sztuk ryb, w tym 20 karpi i pięć amurów oraz mieliśmy parę pustych brań.

 

20150613_19170720150613_144214

 

Wagowo dało nam to 284 kg w tym jedną 20 kg, cztery 19 kg , trzy 14 kg, parę 12 kg i masę mniejszych ryb. Zwieńczeniem naszej zasiadki była złowiona przeze mnie ,,pełnołuska piękność”, która dała mi adrenalinowego kopa podczas holu, pokazując swoją siłę, nie dając się oderwać od dna. Po szybkim zważeniu i zrobieniu paru fotek, odprowadziłem osobiście tę wyjątkową rybę do jej domu, myśląc: ,,dziękuje i wracaj do siebie”  DLA TAKICH CHWIL WARTO ŻYĆ.

DSC_0162

 

Gorące podziękowania dla mojego kompana – wuja, który myślę, że zaraził się tą piękną pasją jaką jest karpiarstwo i sądzę, że jeszcze tu ze mną wróci. Do zobaczenia nad wodą !

– Mariusz.

Obserwuj nas
Facebookpinterestinstagram