Przemka urlop na Uroczysku karpiowym

Udostępnij
Facebooktwitterpinterestlinkedin

 

 

 

 

Krótkie podsumowanie mojego trzydniowego urlopiku i zasiadki na Uroczysko Karpiowe. Zarezerwowane st 28, zasiadka wspólnie z kolegą Mateusz Jarosz, udana choć bez pompy z wielkimi rybami. Dogadywałem się z gościem bez problemu więc na partnera na ryby się nadaje. Co do rybek, wytypowaliśmy sobie miejsca, postawiliśmy markery, powywoziliśmy zestawy. Wieczorem przeszła mega burza z silnym wiatrem i deszczem. Niedługo po burzy godzina 22 pierwsza rolka i spina, cóż nie ten to kolejny. O 22.30 melduje się karpik 14 kg, już jestem zadowolony bo choć o kiju nie zjadę. W nocy jeszcze trzy spinki, normalnie jakieś fatum. Nad ranem łowię karpia 13 kg, w południe drugiego dnia amura 10,5 kg. Kolega już zębami zgrzyta bo sam zalicza też cztery spiny. Bywa, jak to mówię. Druga doba daje mi jeszcze maluszka pełnołuskiego z 2 kg, w trzeciej nad ranem rolka u Mateusza, mówi duża jest, nie wyjmie z brzegu, no to łódka i popłynęliśmy po niego, o 3 w nocy, kolega bardzo delikatnie go holował, chyba za delikatnie ale to jego nowe doświadczenia na wodzie, ryba wydawała się mega waleczna bo prowadzała nas po Uroczysku 2,5 h, sam też radziłem Mateuszowi, by nie holował zbyty szybko bo się może spiąć. Jakież było moje zdziwienie gdy w worku trafił na wagę a ta pokazała 12,5 kg. Ważne że złowił. Po powrocie na brzeg okazuje się że swinger na jednej z wędek zrzucony, podnoszę kij i nie da się holować, znów na łódkę i okazuje się że rybka zestaw zawinęła na markerze. Wracamy na brzeg, godzina 9 rano, ostatnia mówię wywózka bo czas się składać. O 10 melduje się waleczny niezmiernie amur 13 kg, zdążyłem go wypuścić i kolejna rolka ale ryba zostawia zestaw, stawiam że też amur i nie zapiął się na hak. Ogólnie było bardzo fajnie, odpocząłem, połowiłem, może nie wielkich ryb i PB nie podniosłem ale będzie na to jeszcze czas. Z pewnością odwiedzę Uroczysko jeszcze nie raz.

 

 

Obserwuj nas
Facebookpinterestinstagram