Tomek postanowił spędzić majówkę nad wymagającym zbiornikiem jakim jest zalew Rybnicki. Jak każdy spragniony kontaktu z naturą i karpiami po okresie Lock downu, obrał na cel duży zbiornik. Rzucił wyzwanie tej wodzie z pomocnikiem w postaci Kaliguli na włosie. Postawił wszystko na jedną kartę i ten zapach miał przynieść zamierzony efekt. Jak postanowił, tak też zrobił…
Zestawy wywiezione na blisko 500 m. Pogoda, jak to pogoda, silny wiatr, duża fala, deszcz, czyli jednym słowem nie jest lekko. Pomimo tego już pierwszej doby melduje się pierwszy karp 20 + i ustanawia nowe PB Tomka.
W drugim dniu zasiadki z samego rana melduje się „sportowa trzynastka”, jak ją określił sam Tomek 🙂
Chwilę po tej trzynastce, kolejne branie i kolejne PB Tomka. Następny piękny karp 20 + ląduje w podbieraku. To dopiero druga doba, a już dwie ryby powyżej 20 kg z wiaderkiem wody w tle. 🙂
Trzeciego dnia z rana, otrzymujemy taką oto fotkę od Tomka, która okraszona jest krótkim tekstem: Bank rozbity.
Trzy kolejne piękne karpie wskakują przed obiektyw aparatu.
A chwilę potem kolejne piękne nastki lądują na macie. Branie, za braniem. Kompletne szaleństwo 🙂
I kolejne ryby i kolejne lądowały na macie. Akumulatory w pontonie się wyczerpywały w zastraszającym tempie, a ryby nie zamierzały rezygnować z przysmaków, które im Tomek serwował. Na szczęście dla nas, Tomka akumulatory wciąż były naładowane i tak samo jak karpiom podobała mu się coraz bardziej ta zabawa w holowanie. Efektem tego były fotki, przesyłane jedna za drugą 🙂
Czwartego dnia karpie wciąż współpracowały, czego efektem była ta oto sesja zdjęciowa.
Staralibyśmy się pokusić o jakieś podsumowanie tego długiego weekendu w wykonaniu Tomka nad Rybnikiem, ale chyba zabrakłoby słów, aby to sensownie opisać, jak tylko okrasić takim właśnie tytułem jaki wstawiliśmy. Kilkanaście brań, kilka spinek, 2 x 20 + na macie. Zmienna pogoda, dalekie wywózki i taktyka, która sprawdziła się w 100 %.
Gratulujemy takiej zasiadki i pozytywnie zazdrościmy po cichu 🙂
Obserwuj nas